King się bał, ale swoje zrobił. PGE Spójnia znowu potrzebuje cudu

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Marcin Bielecki  / Andrzej Mazurczak
PAP / Marcin Bielecki / Andrzej Mazurczak
zdjęcie autora artykułu

- Baliśmy się tego meczu - przyznał Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga Szczecin. Obrońcy tytułu zrobili jednak swoje i wygrali w półfinale Orlen Basket Ligi po raz drugi z PGE Spójnią Stargard. Tym razem 78:72.

- King zachował więcej zimnej głowy i cierpliwości w końcówce. Uważam, że mieliśmy swoje szanse na to, by wygrać to spotkanie, ale niestety nie wykorzystaliśmy tego - mówił po spotkaniu trener PGE Spójnii Stargard, Sebastian Machowski.

Jego podopieczni w drugim meczu walczyli dzielnie. Odrobili dwucyfrowe straty, a w końcówce faktycznie mieli szansę, żeby wyrwać obrońcom tytułu triumf z rąk.

King Szczecin załatwił jednak sprawę wielkimi trafieniami Tony'ego Meiera i efektownymi kontrami, kończonymi "z góry" przez Przemysława Żołnierewicza i Zac Cuthbertson.

Mistrzowie na finiszu byli bezwzględni. Wykorzystywali każdy błąd czy zawahanie rywala. - Mają wielu dobrych zawodników i wiedzieliśmy doskonale, że się nie poddają - rzucił na pomeczowej konferencji prasowej Meier, który zdobył 15 punktów.

- Baliśmy się tego spotkania, zwłaszcza po takim zwycięstwie w pierwszym meczu (King wygrał 104:86 - przyp. red.) - dodał z kolei Arkadiusz Miłoszewski, szkoleniowiec Kinga. - Spójnia była jeszcze bardziej zmobilizowana, bo nie jest aż tak słabym zespołem, żeby przegrywać dwadzieścia punktów - kontynuował.

King co prawda miał już 16 oczek przewagi w drugim starciu, ale wielkie i szalone rzuty Devona Danielsa otworzyły PGE Spójni szansę na wielki powrót. - Szalone akcje doprowadziły do bardzo dużej nerwowości u nas - skomentował ten fragment Miłoszewski.

Jednym z kluczy do sukcesu - według trenera szczecinian - był jednak kolektyw i gra zespołowa. Zwrócił uwagę na 23 asysty swoich zawodników przy 11 rywali. Tutaj brylował tradycyjnie Andrzej Mazurczak, który miał osiem kluczowych podań. PGE Spójnia miała Danielsa (23 punkty), ale praktycznie nie było Stephena Browna.

King jest o wygraną od drugiego z rzędu finału Orlen Basket Ligi. Żeby tak się stało, szczecinianie potrzebują jeszcze jednej wygranej. Czy na pojedynek w Stargardzie przygotują coś specjalnego? - Lubię dyskutować z zawodnikami o tym, że mam taki pomysł i co oni o tym myślą. Jeżeli akceptują - albo nie - to też biorę ich argumenty pod uwagę. Każdy jednak musi brać za swoje pomysły odpowiedzialność. I na nowości przed meczem numer trzy jestem otwarty - zakończył Miłoszewski.

W obozie PGE Spójni - pomimo 0:2 w serii - optymizmu nie brakuje. Machowski wrócił pamięcią do ćwierćfinałowej konfrontacji z Anwilem Włocławek. Po dwóch spotkaniach stargardzianie również przegrywali, a finalnie odwrócili losy serii.

- Mam nadzieję, że ta seria będzie wyglądała podobnie - rzucił Machowski na konferencji prasowej.

Po dwóch spotkaniach w Szczecinie, teraz rywalizacja przenosi się do Stargardu. Mecz numer trzy zaplanowany jest na czwartek, 23 maja. Początek o godz. 20:00.

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

ZOBACZ WIDEO: Czerkawski po karierze miał mnóstwo zajęć. Teraz zdradza, kim jest dziś

Źródło artykułu: WP SportoweFakty