Gigant powalczy z Realem Madryt? Celem transferowym gwiazda La Ligi

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Florencia Tan Jun / Takefusa Kubo
Getty Images / Florencia Tan Jun / Takefusa Kubo
zdjęcie autora artykułu

Takefusa Kubo jest jedną z największych gwiazd ligi hiszpańskiej w tym sezonie. Zjawiskowe występy Japończyka sprawiają, że jest on na radarze wielkich klubów i nie mówimy tu tylko o Realu Madryt.

[tag=62301]

Takefusa Kubo[/tag] ma już za sobą pobyt w dwóch potężnych klubach. Najpierw za młodu zawodnik trafił do akademii Barcelony, w której jednak długo nie zagrzał miejsca ze względu na kary nałożone wtedy na klub. Potem był graczem Realu Madryt, w którym powoli przebijał się do pierwszego zespołu.

W pewnym momencie zdecydował się jednak na szukanie szczęścia na wypożyczeniach, a po jakimś czasie został definitywnie sprowadzony przez Real Sociedad. Jednak według mediów Królewscy zachowali 50 procent praw do piłkarza, więc rozważają jego wykupienie za 30 milionów euro już latem następnego roku, bo klauzula jego wykupu ma wynosić 60 mln.

Natomiast wiele wskazuje na to, że Los Blancos nie są jedynym klubem zainteresowanym sprowadzeniem reprezentanta Japonii. Z informacji podanych przez portal calciomercato.net wynika, że do gry o 22-latka może wejść Manchester City.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: akcja-marzenie! Mbappe dostał brawa od kolegi

Obywatele mieliby być skłonni do wyłożenia na stół wspomnianej wyżej klauzuli wykupu, jaka ma być zapisana w umowie Kubo z Realem Sociedad. Wydaje się, że w postaci tego zawodnika Pep Guardiola znalazłby idealnego prawego skrzydłowego do swojego stylu gry.

Mówimy o znakomicie wyszkolonym technicznie zawodniku, z niesamowitym zmysłem do gry kombinacyjnej, a przecież te cechy są bardzo istotne w zespole Guardioli. Japończyk mógłby tam świetnie pasować, ale aby do transferu doszło, konieczne może być wygranie walki z Realem Madryt.

Czytaj też: Tak żona Lionela Messiego zareagowała na wielki sukces piłkarza Obietnica Morawieckiego. Co po wyborach?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)