Chcieliśmy rozstrzygnąć mecz w 90 minut - komentarze po meczu Motor Lublin - ŁKS Łódź

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zarówno gospodarzom, jak i gościom nie na rękę była dogrywka, ponieważ już w weekend czekają ich pojedynki ligowe. Goście spodziewali się trudnej przeprawy w Lublinie, jednak zrealizowali swój cel - zwyciężyli 2:0 i awansowali do 1/8 finału Remes Pucharu Polski.

Marek Chojnacki (trener ŁKS Łódź): Cieszymy się ze zwycięstwa i to po 90 minutach gry, bo wczorajsze mecze pokazały, że puchar rządzi się swoimi prawami i jest wiele niespodzianek. Tym bardziej, że przyszło nam dzisiaj - Motorowi i ŁKS-owi grać w trudnych warunkach. Gramy teraz co 3 dni, więc chcieliśmy rozstrzygnąć ten mecz w 90 minut. Tak, jak przewidywałem - Motor nie był łatwym rywalem, co pamiętam ze swojej kariery piłkarskiej. Tutaj zawsze trudno grało się gościom. Dzisiaj ten mecz również tak wyglądał, ale dzięki dobrze wykonanym stałym fragmentom gry strzeliliśmy dwie bramki i wygraliśmy mecz. Jeśli chodzi o sam poziom spotkania, to wiadomo było, że będzie walka. To był doskonały materiał dla moich zawodników, którzy nie są z Polski i rzadko mają możliwość spotykania się z zespołami z zaplecza ekstraklasy. Zobaczyli, że wcale nie jest tak łatwo, jakby to mogło się wydawać. Trzeba włożyć maksimum zaangażowania i ambicji. Nie raz te wyższe umiejętności techniczne nie wystarczają.

Jakub Biskup (ŁKS Łódź): Boisko było ciężkie. Motor podyktował nam trudne warunki, ale kontrolowaliśmy przebieg meczu. Przed przerwą zdobyliśmy bramkę, później kolejną i mieliśmy jeszcze sytuacje. Motor wykorzystywał proste środki. Cieszy nas to zwycięstwo. Obie bramki padły stałych fragmentach gry, dużo je ćwiczymy i przyniosło to skutek.

Mariusz Mowlik (ŁKS Łódź): Zazwyczaj tak jest, że puchar rządzi się swoimi prawami i drużyny z niższych klas bardziej mobilizują się na drużyny z ekstraklasy. To jest kwestia gry do pierwszej bramki. Dzisiaj udało nam się strzelić po stałym fragmencie i wydaje mi się, że gra uspokoiła się. Druga bramka chyba kompletnie rozbiła drużynę Motoru, więc do końca kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń. Cieszymy się, bo trenujemy te stałe fragmenty i przyniosło to skutek. Są jeszcze mankamenty w naszej grze, ale trzeba by przeanalizować wszystko na spokojnie. Ciężko się gra na takim grząskim placu, ale taka jest piłka. Musimy grać na każdej murawie, należy cieszyć się z tego, że udało nam się awansować do kolejnej rundy. Jest kilka niespodzianek, ale my cieszymy się, że udało nam się awansować do kolejnej rundy. Chcemy zajść, jak najdalej. Nawet zdobyć ten Puchar.

Ryszard Kuźma (trener Motoru Lublin): Gratuluję trenerowi Chojnackiemu zwycięstwa i awansu do kolejnej rundy. Myślę, że ten mecz pokazał większe doświadczenie i dojrzałość piłkarzy ŁKS-u nad drużyną Motoru, o czym świadczą te bramki, które straciliśmy po stałych fragmentach gry. Poza tym, pomimo trudnych warunków, nie odbiegaliśmy od drużyny ŁKS-u. Mieliśmy swoje okazje, ale niewiele nam brakowało. Gdybyśmy strzelili bramkę, to byłoby jeszcze ciekawiej. Na to boisko drużyna Motoru nie wychodziła praktycznie od trzech tygodni, bo nie było szans - od trzech tygodni pada non stop. Widać było, że boisko jest nasiąknięte taką ilością wody, że były problemy ze składniejszą grą. Zawodnicy sami są źli na siebie, że właśnie w taki, a nie inny sposób przegrali ten mecz.

Krzysztof Lipecki (Motor Lublin): Trochę nieszczęśliwie przegraliśmy. O wyniku zadecydowało gapiostwo przy stałych fragmentach gry, chociaż wiedzieliśmy, że na nich musimy się skoncentrować. Troszkę zabrakło szczęścia, bo gdybyśmy pierwsi strzelili bramkę, to grałoby się lepiej, a tak ŁKS strzelił dość przypadkowego gola z rzutu wolnego. My musieliśmy odkryć się, prowadzić grę, natomiast oni kontratakowali. Nie ma co ukrywać, mogli pokusić się o następne bramki. Szkoda, bo chcieliśmy przejść do kolejnej rundy, ale nie udało się.

Marcin Popławski (Motor Lublin): Nie ma co ukrywać, chcieliśmy wygrać ten mecz. Przegraliśmy przez stałe fragmenty gry, co jest naszą bolączką. Myślę, że z przebiegu meczu nie wyglądało to najgorzej. Na takim trudnym boisku podjęliśmy walkę. Tym różni się ekstraklasowiec od pierwszoligowca, że umie wykorzystywać stałe fragmenty gry. Po tym, co zobaczyliśmy dzisiaj, to nie czujemy się gorsi. Gra nie różniła się od tego, co jest w I lidze. Środkowi obrońcy wykopywali piłkę na rosłego napastnika, który rozgrywał.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)