Nikola Grbić o pracy z reprezentacją Polski. Jest konkretna deklaracja
Przed reprezentacją Polski jeden z najtrudniejszych sezonów w karierze. W Paryżu nasi siatkarze mają powalczyć o pierwszy medal igrzysk olimpijskich od 1976 roku. Nikola Grbić nie ukrywa, że bez względu na wynik, chciałby nadal pracować z kadrą.
Na 53 mecze, podopieczni serbskiego szkoleniowca aż 47 rozstrzygnęli na swoją korzyść. Zanotowali także rekordową serię 24 kolejnych zwycięstw w meczach o stawkę, która wciąż trwa.
Kontrakt trenera Grbicia obowiązuje do końca igrzysk olimpijskich w Paryżu. Prezes PZPS Sebastian Świderski nie ukrywa, że celem będzie pierwszy medal od 1976 roku, kiedy to Biało-Czerwoni sięgnęli po złoto w Montrealu.
ZOBACZ WIDEO: "Boski styl". Poruszenie w sieci po nagraniu Małgorzaty RozenekZdaniem serbskiego szkoleniowca, okres po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Paryżu, to najlepszy moment na rozmowy dotyczące kontynuowania współpracy. Co prawda od pewnego czasu w siatkarskim środowisku spekuluje się, że umowa została już podpisana, jednak sam zainteresowany zaprzeczył tym doniesieniom. W wywiadzie dla serwisu sport.pl Grbić zadeklarował, że nie planuje rozstania z kadrą.
- Może tak być, że o wszystkim zdecyduje to, czy będzie medal, czy nie. Popularne jest takie podejście - jak wygrywasz, to jesteś najlepszy, a jak przegrywasz, to nieudacznikiem. To nieprawda. To nie tak, że jeden szkoleniowiec jest najlepszy i wszystko, czego dotknie, zamienia w złoto, a inny za cokolwiek się nie weźmie, to kończy się katastrofą. Byłoby lepiej, gdyby patrzono na całokształt pracy - powiedział Serb, dodając, że osobiście jest zainteresowany kontynuowaniem współpracy.
- Lubię pracować z reprezentacją Polski. Gdyby była możliwość, to chciałbym to kontynuować - przyznał szkoleniowiec.
W ankiecie opublikowanej na łamach naszego portalu, 85 procent na blisko 1400 osób głosujących uznało, że Nikola Grbić powinien kontynuować pracę z reprezentacją Polski bez względu na wynik osiągnięty z Biało-Czerwonymi na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. 10 procent uznało, że warunkiem jest zdobycie medalu. 50-latek nie ukrywa, że ze spokojem podchodzi do tego, co się wydarzy.
- Czasem zdarza się, że przychodzi nowy trener i drużyna zaczyna lepiej grać, choć on jeszcze tak naprawdę niewiele zdążył zrobić. Ale zespół wygra, działacze są zachwyceni i proponują od razu trzyletni kontrakt. A po kolejnych trzech miesiącach zdziwienie, że nie idzie. Trzy razy mnie zwalniano. Można powiedzieć, że przywykłem, to część tej pracy. Ale w każdym z tych trzech przypadków po pewnym czasie moi byli szefowie przyznawali, że popełnili błąd, reagując pośpiesznie - powiedział Nikola Grbić.
Czytaj także:
Polski klub znalazł się w kryzysie, pomocy szukali u Grbicia. "To był krzyk rozpaczy"
Koniec Kurka w kadrze? Szczere słowa Bartka