Dramat Polaka w kwalifikacjach w Sapporo

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Paweł Wąsek
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Paweł Wąsek
zdjęcie autora artykułu

Po jednym dalekim skoku na Okurayamie jury od razu zdecydowało się obniżyć belkę podczas kwalifikacji w Sapporo o dwa numery. Gdy warunki się pogorszyły, kontrowersyjnie jednak nie zareagowali i trzech skoczków, w tym Paweł Wąsek, mocno to odczuło.

W sobotę w Sapporo wiało mocno niż dzień wcześniej, ale nie na tyle, by nie dało się skakać. Kwalifikacje do drugiego indywidualnego konkursu Pucharu Świata rozpoczęto zgodnie z planem.

Od początku wiało mocno pod narty, dlatego jury ustawiło rozbieg dość nisko, z belki nr 7. Już wtedy stało się jasne, że przy słabszych podmuchach z takiej platformy, przy słabej prędkości na rozbiegu, zawodnikom ciężko będzie odlecieć.

Warunki sprzyjały jednak przy próbie Philippa Raimunda. Młody Niemiec z wiatrem pod narty 1,5 m/s huknął aż 137 metrów i objął prowadzenie. Jury zareagowało błyskawicznie na skok Raimunda na odległość bezpieczeństwa skoczni i obniżyło belkę aż o dwa numery.

ZOBACZ WIDEO: Thurnbichler zwrócił się do Polaków. Co za słowa!

Tymczasem szybko po próbie Niemca wiatr się uspokoił i kilku skoczków musiało oddać swoje skoki przy prawie niezauważalnym wietrze pod narty. Widząc co się dzieje, jury kontrowersyjnie jednak w ogóle nie zareagowało. Nie zreflektowało się, nie podniosło szybko belki ponownie do nr 7 i w efekcie trzech skoczków nie miało szans z tak słabym wiatrem pod narty powalczyć o dobrą odległość.

W tym gronie był Paweł Wąsek, który z wiatrem zaledwie 0,4 pod narty uzyskał tylko 102,5 metra i po raz drugi w tym sezonie nie zakwalifikował się do pierwszej serii konkursu. Los Wąska podzielili skaczący także zaraz po nim Japończyk Naoki Nakamura (100,5 metra) oraz Słoweniec Ziga Jelar (100 metrów).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty