Małysz wściekły po konkursie. "O co tu chodzi?"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Grzegorz Momot / Adam Małysz
PAP / Grzegorz Momot / Adam Małysz
zdjęcie autora artykułu

Warunki atmosferyczne wpłynęły na końcowe wyniki konkursu w Innsbrucku. Nie popisało się także jury, na czym ucierpiał choćby Piotr Żyła. W mocnych słowach w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" po tych wydarzeniach wypowiedział się Adam Małysz.

Pierwsza seria środowego konkursu na skoczni Bergisel w Innsbrucku ułożyła się po myśli Piotra Żyły. Polski skoczek oddał kapitalną próbę na odległość 131 metrów, co plasowało go na czwartej pozycji przed decydującymi rozstrzygnięciami i dawało mu ogromne szanse nawet na podium.

Wtedy jednak trzy grosze dorzuciła pogoda. Czołowa dziesiątka skoczków w drugiej serii oddawała swoje próby w różnych warunkach. Najmniej korzystne trafiły się właśnie Piotrowi Żyle. Ten nie poradził sobie z wiatrem, którego podmuchy w plecy osiągały 3 m/s w plecy.

Jury nie zareagowało i zapaliło 36-latkowi zielone światło. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, by tak jak w przypadku kilku innych skoczków, chociażby Stefana Krafta, wstrzymać na moment konkurs i poczekać na ustabilizowanie warunków. Zbulwersowania tym faktem nie ukrywa Adam Małysz, który był rozmówcą "Przeglądu Sportowego Onet".

ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną

- Szkoda Piotrka. Ten drugi skok nie był dobry. Chyba się podpalił i myślał, że wskoczy jeszcze wyżej. Niestety nie widać stabilności. Inna sprawa, że i warunki mu nie pomogły. Mogli chwilkę poczekać, zanim go puścili z belki. Lavro Kos miał już zupełnie inny wiatr! Nie wiem, o co tu chodzi i co zrobić? Można tylko gdybać - powiedział.

Dodatkowym utrudnieniem dla jury był fakt, że na obiekcie w Innsbrucku nie ma sztucznego oświetlenia. Z tego powodu sędziowie musieli spieszyć się z dokończeniem konkursu. Prezes PZN dziwi się, dlaczego zawody na Bergisel nie rozpoczynają się o wcześniejszej godzinie.

- Gdyby wiało z tyłu i podnieśliby (belkę, przy. red.), to zawodnicy wiele dalej nie skoczą, a dochodzą punkty minusowe. To trochę bez sensu. Naprawdę lepiej czasem przeczekać niż zmieniać belki. Sam jestem zdziwiony, że od tylu lat w Innsbrucku jest taka sytuacja z wiatrem, a konkurs i tak organizują o podobnej porze. Przy takim doświadczeniu warto byłoby pomyśleć nad jakąś zmianą pory - dodał.

Następny, ostatni już konkurs zaliczany do 72. Turnieju Czterech Skoczni zaplanowano na 6 grudnia. Dzień wcześniej odbędą się kwalifikacje. Przypomnijmy, że obecnie liderem klasyfikacji TCS jest Ryoyu Kobayashi, który ma 4,8 punktu przewagi nad Andreasem Wellingerem. Najlepszy z Polaków, Kamil Stoch, jest na 15. miejscu.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty