Puchar Świata w Innsbrucku: Hop-Bęc

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / TOMASZ MARKOWSKI /
Newspix / TOMASZ MARKOWSKI /
zdjęcie autora artykułu

Kolejny konkurs Turnieju Czterech Skoczni, tym razem na skoczni Bergisel w Innsbrucku, jest już za nami. Kto trafił do naszej kategorii "Hop", a kto do "Bęc"?

[bullet=hop.jpg]

Rekordowo długie skoki

To był konkurs pełen dalekich skoków. Obecna Bergisel miała rekord ustanowiony jeszcze w... 2002 roku. W niedzielę został on poprawiony - najpierw Stefan Kraft poleciał aż na 137 metr, a następnie Michael Hayboeck lądował jeszcze metr dalej, jednak podparł swoją próbę, w związku z czym formalnie jako rekordowy uznany zostanie skok tego pierwszego. Na takie skoki czekamy! [ad=rectangle] Kraft o krok od wygranej

Wszystko wskazuje na to, że znamy już nazwisko zwycięzcy tej edycji Turnieju Czterech Skoczni. Przewaga Stefana Krafta jest już na tyle wyraźna, że Austriak w swojej obecnej formie raczej nie powinien wypuścić swojej szansy z rąk. Jeśli Kraft utrzyma prowadzenie, to już siódmy raz z rzędu zawody zakończą się zwycięstwem reprezentanta Austrii.

Kolejne podium dla Kasai

Rekord w kategorii "najstarszy skoczek na podium Pucharu Świata" jest w bieżącym sezonie regularnie śrubowany. Fenomenalny Noriaki Kasai po krótkiej grudniowej zniżce formy znów prezentuje się doskonale i zajął w Innsbrucku trzecie miejsce, powtarzając swój wynik z tej miejscowości sprzed... dwudziestu jeden lat. Ponownie sklasyfikowany został ex aequo z Simonem Ammanem, co też w tym sezonie staje się już powoli pewną tradycją.

Czterej Polacy w drugiej serii

Nareszcie mieliśmy kilku naszych reprezentantów w drugiej kolejce. Owszem, dla trzech z nich finałowe próby oznaczały spadek w tabeli o co najmniej kilka miejsc, ale gdy porówna się ich miejsca z lokatami z wcześniejszych konkursów to i tak postęp jest widoczny. Oby tak dalej!

[bullet=bec.jpg]

Wpadka sędziów po skoku Hayboecka

Wspomniany Michael Hayboeck skoczył bardzo daleko, ale ewidentnie podparł się lewą ręką tuż po dotknięciu nartami zeskoku. Tymczasem sędziowie w zdecydowanej większości przyznali mu noty jak za lądowanie na dwie nogi, ale bez podpórki, najwyraźniej nie dostrzegając czytelnego muśnięcia śniegu dłonią. Taki błąd stawia sędziów w niezbyt dobrym świetle.

Słaby konkurs Norwegów

Zawody na Bergisel długo pamiętać będą norwescy kibice, jednak nie będzie to wspomnienie zbyt miłe. W pierwszej serii niespodziewanych porażek z rywalami z Rosji doznali Anders Bardal i Rune Velta, a jako że nie załapali się do piątki najlepszych przegranych, nie wystąpili w drugiej serii i radykalnie spadli w klasyfikacji łącznej Turnieju Czterech Skoczni. Taki sam los spotkał Phillipa Sjoeena, który także uplasował się w czwartej dziesiątce. Niewiele lepiej od wymienionej trójki wypadł niedawny lider Pucharu Świata Anders Fannemel, który był dopiero dwudziesty czwarty. Honoru Wikingów bronili w tej sytuacji tylko Anders Jacobsen i najmłodszy w tym gronie Johann Andre Forfang, którzy zajęli odpowiednio dziewiąte i dwunaste miejsca.

Odległe miejsce Andreasa Koflera

Austriacy liczyli na wielu zawodników, w tym na Andreasa Koflera. Tymczasem były zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni skoczył w Innsbrucku tylko 110 metrów i zakończył konkurs z notą 98,8 punktu. Reprezentant Austrii został sklasyfikowany na czterdziestym trzecim miejscu i nie ma już szans na dobre miejsce w końcowej klasyfikacji narciarskiego Wielkiego Szlema.

Źródło artykułu: