Puchar Davisa. Żartobliwa riposta Mariusza Fyrstenberga w kierunku Jerzego Janowicza

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Tomasz Wojtasik / Na zdjęciu: Jerzy Janowicz
PAP / Tomasz Wojtasik / Na zdjęciu: Jerzy Janowicz
zdjęcie autora artykułu

Jerzy Janowicz po zwycięstwie w trudnym meczu był w dobrym nastroju i żartował sobie z kapitanem Mariuszem Fyrstenbergiem o... pampersach.

Ponad dwie i pół godziny trwał mecz Jerzego Janowicza z Pak Long Yeungiem. Było blisko niespodzianki, ale ostatecznie Polak odparł ataki przeciwnika. - Nie spodziewałem się takiej gry mojego przeciwnika. Kręci się około pozycji 900 w rankingu, bo z taką grą powinien być w Top 300 bez większego wysiłku. Nie wiem, jaki ma problem, finanse, może głowa? Będę sprawdzać jego wyniki w kolejnych tygodniach, bo byłem w szoku jak grał - chwalił łodzianin przeciwnika.

Mariusz Fyrstenberg wydawał się być spokojny. Po wygranej Kacpra Żuka Polska prowadziła z Hongkongiem 1:0. - Gdyby Jurek przegrał, to nic by się nie stało. Życie idzie dalej. To pokazuje, jaki jest męski tenis. Davis Cup rządzi się swoimi prawami. Szkoda, że nie było publiki, Jerzy zrobiłby show i tego mu brakowało. Pewnie szybciej by skończył. Przy takim krytycznym meczu czekał cierpliwie na swoje okazje. Jerzy nie denerwował się, powtarzał, że czeka i to się sprawdziło - tłumaczył.

- Cała drużyna jest zachwycona faktem, że Jerzy wrócił po tylu latach. To charyzmatyczny zawodnik i super, bardzo się cieszę - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Mariusz Fyrstenberg: Janowicz teraz przypomina mi siebie sprzed lat, kiedy był w Top 20

Rozmowa podczas pomeczowej konferencji prasowej zeszła na temat powrotu do zdrowia Janowicza i tu wysunęła się na pierwszy plan wspomniana charyzma. - Miałem słabsze momenty. Syn się pojawił i zdjął ze mnie trochę stresu. Większość frustracji, że coś nie idzie po mojej myśli, mogłem tak naprawdę wylać na niego. On ten stres zjadał, zostawiał w pampersie i tyle - skwitował Janowicz.

- Ty też możesz zostawić wszystko w pampersie - wciął się Fyrstenberg.

Na koniec Polacy podzielili się jeszcze swoimi przewidywaniami na sobotnie mecze. Najpierw na kort wyjdą debliści, Szymon Walków i Jan Zieliński. - To będzie ciężki mecz i oni też o tym wiedzą. To będzie ich debiut, a to nigdy nie jest łatwe. Kacper Żuk prowadził 6:2, 5:1 i krzyknął "come on", to chyba w nim siedziało. Gra w reprezentacji to przywilej i na pewno będą dobrze przygotowani - zapewnił kapitan kadry.

Jeżeli debel nie przyniesie nam punktu, na kort wyjdą pierwsze rakiety, czyli Kacper Żuk i piątkowy rywal Janowicza, Yeung. - Jestem przekonany, że on tak już nie zagra. Czułem, że spuchł - mówił łodzianin.

- Te mecze nam pomogły, bo prawie w ogóle nie mieliśmy szans obserwować ich wcześniej. Przeciwnik Jerzego ma mało słabych punktów - dodał Fyrstenberg.

Debliści pojawią się na korcie o godz. 13:00.

Czytaj też:  Tenis. Puchar Davisa. Polska - Hongkong. Sukces rodzi się w bólach. Jerzy Janowicz zdobył drugi punkt Tenis. Puchar Davisa. Polska - Hongkong. Zwycięski debiut Kacpra Żuka

Źródło artykułu: