Małysz: Gdybym był jasnowidzem...

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trwa kryzys formy <B>Adama Małysza</b>. W sobotę, w odwołanym ostatecznie konkursie Polak skoczył 130 metrów, w niedzielę - 144,5 m i zajął 36. miejsce spadając w klasyfikacji generalnej na 12. miejsce. <I>- Gdybym był jasnowidzem, to bym tu nie przyjechał</i> - mówił zaraz po zawodach skoczek z Wisły.

W tym artykule dowiesz się o:

- Wszystko zaczęło się w skoku próbnym, zepsułem go i potem było źle. Robiłem, co mogłem, ale nie było mi dane odlecieć - mówił "Gazecie Wyborczej" po sobotnim skakaniu. - Jestem niemiło zaskoczony, bo w poniedziałek i we wtorek na treningach w Predazzo skakałem bardzo dobrze. Dlatego tu przyjechałem. Do tego w piątek, w hali, miałem sprawdzian mocy i siły. Wypadł znakomicie. Fizycznie jestem świetnie przygotowany. Ale jak nie ma techniki, to nogi nie funkcjonują jak trzeba- dodawał. - Nie wróciła mi powtarzalność dobrych skoków, jedyne pocieszenie to wsparcie od kibiców, którzy mówią, żebym się nie przejmował.

Więcej w "Gazecie Wyborczej".

Źródło artykułu:
Komentarze (0)